Mamy trochę zaległości w naszym blogu. Niestety ciągłe plażowanie trochę nas pozbawia sił do pisania.
Chciałabym na początku odnieść się do poprzedniego postu Andrzejka. W momencie kiedy rozdzieliliśmy się pod biurem Tyrolki, wszystkie udałyśmy się nad wodę. Pogodna była dość średnia dlatego nie sądziliśmy,że uda nam się choć trochę opalić. Dosyć mocno wiało i czasami nawet kropił deszcz. My jednak byłyśmy odpowiednio przygotowane na każdą pogodę i nawet deszcz nie był nam straszny.


Ogólnie to czas nam szybko płynął. Wogole nie martwiliśmy się o chłopaków. 😉 Miałyśmy nadzieję że przeżyją.
Na plaży mimo średniej pogody miałyśmy co robić. Beti i Martyna pochłaniały kolejne strony ulubionych powieści, Kamila jako przyszła pani doktor przypominała sobie wiadomości z ginekologii. Ja z kolei dziergałam na szydełku łapkę kuchenną do garnkow. Kolorystyką pasuje do kuchni Elżbiety🤣

Teraz już wiadomo dlaczego blog tak się wolno pisał. Na plaży miałam co robić.
Kiedy znudziło nam się czekanie na chłopaków, poszłyśmy na wymarzoną kawę i lody.

W międzyczasie chłopaki skończyli i próbowali nas odebrać z kawiarni. Nie do końca się zrozumieliśmy i pojechali w przeciwną stronę. Ostatecznie się znaleźliśmy, zjedliśmy pyszny obiad i odpoczęliśmy po męczącym dniu na plaży.


Czwartek rozpoczął się tak jak zwykle. Andrzej poszedł po chleb do piekarni, a ja zaczęłam przygotowywać śniadanie. Nagle na łóżku zobaczyłam okropną małą, jak wtedy sądziłam jaszczurkę. Narobiłam zamieszania. Kto mnie zna to wie jak reaguje na takie niespodzianki. Na szczęście Andrzej wrócił i zajął się nieproszonym gościem.
(Ja w tym czasie zamknęłam się w łazience, na wypadek gdyby wpadł mu do głowy pomysł postraszenia mnie tym stworem. Zdążyłam tylko rzucić, aby zrobił jej zdjęcie😎)
Andrzejek szybko sobie poradził z porannym gościem. Okazało sie, że to nie jaszczurka a gekon i ponoć niegroźny. Ogólnie Andrzej zyskał nowe przezwisko „Jaszczur”.

W czwartek podzielimy się na dwie ekipy. Pierwsza Martyna, Tomek, Andrzej i ja pojechaliśmy poszukać nowych plaż, które będą choć trochę odludne. Szybko się udało znaleźć miejsce prawie prywatne. Po około godzinie dołączyła reszta ekipy, z wyjątkiem Rafała, który postanowił tego dnia odpocząć od plażowania. Spędziliśmy tam cały dzień.




















